Podział – Felieton Dariusza Foterka
Miałem wczesną wiosną napisać felieton. Chciałem się podzielić z Państwem przemyśleniami, dotyczącymi poglądów Polaków na politykę. Wynikały one z jednej strony z własnych obserwacji, z drugiej zaś z powodu wydania pewnej książki. Parę miesięcy temu byłem na spotkaniu autorskim mojej serdecznej koleżanki, jeszcze z czasów opozycji, która to opisała negocjacje władzy z szeroko rozumianą Solidarnością w 1989 roku.
Przy tej okazji, nakreśliła tarcia w obrębie ówczesnej opozycji, wynikające z odmiennego podejścia do zbliżającego się komunistycznego końca. Autorka zakończyła prezentację tezą, iż wątpi w możliwość współczesnego porozumiewania się obecnej władzy z teraźniejszą opozycją w Polsce. Mimo iż na sali byli obecni przedstawiciele różnych opcji politycznych, nikt nie był skłonny do podważenia prezentowanej opinii. Ergo – jeśli nie wszyscy, to na pewno większość uczestników spotkania, zgadzała się z bohaterką wieczoru. Ja także miałem swoje przemyślenia, które szły w kierunku osądu, iż Polacy w większości są politycznie podzieleni i nie zapowiada się na razie na zmianę. I o tym właśnie chciałem wiosną napisać.
Jednakże pandemia i wybory prezydenckie nie sprzyjały mniej istotnym rozważaniom. Ostatnie miesiące zmieniły wiele w Polsce, jak również wśród Polonii na świecie. Teraz to już nie są zwykłe podziały, ale głębokie, międzyludzkie rowy. Do niedawna mówiło się, że wszyscy Polacy znają się na polityce i medycynie, a z czasem, że i na prowadzeniu reprezentacji w piłce nożnej. Teraz trzeba by postawić nową tezę: nie tylko uważają, że się znają na polityce, ale gotowi są utopić w łyżce wody każdego, kto nie zgadza się z ich poglądami.
Walka na górze (czasami udawana, gdyż wszyscy politycy są ze sobą po imieniu i nierzadko kręcą nie tylko polityczne interesy) i podgrzewanie nastrojów przez różnorakie media, doprowadziły do trwałej polaryzacji stanowisk wśród narodu. Piszę celowo „narodu“, gdyż o ile mi wiadomo, dotyczy to także Polaków na obczyźnie. Niestety, rozłam na zwolenników i przeciwników obecnej władzy jest tak wyrazisty, że długo będziemy odczuwać jego skutki. Okazało się nagle, że nie tylko wszyscy znają się na polityce, ale i zaczęli tę wiedzę głośno wyrażać. W sklepach, w pracy, na rodzinnych imprezach…. Ba! Gotowi są bić się i opluwać inaczej myślących, zrywać wieloletnie przyjaźnie. W imię czego? W imię zasady postawienia na swoim.
Najgłośniej krzyczą przeważnie ci, których nie podejrzewalibyśmy przedtem o zainteresowanie polityką, i którzy często nie brali udziału w wyborach oraz innych publicznych wydarzeniach. Dziś gotowi są brać udział w marszach, demonstracjach, zadymach. Doszło do tego, że obojętnie, czy jest to przemarsz narodowców, wyrażenie poglądów przez mniejszości seksualne, protest ekologów, wszystko nabiera politycznego wydźwięku. Nie ma przy tym możliwości swobodnego wyrażania myśli, bo zostanie się momentalnie zaklasyfikowanym do jakiejś opcji. Jeśli głosowałeś na Dudę, to jesteś wrogiem opozycji, jeśli popierasz gender, to na pewno zwalczasz aktywnie kościół, itp. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma szans przebić się z racjonalnymi argumentami. Mógłbym długo wymieniać na przykład, ile ma „za pazurami“ poprzednia koalicja rządząca (wystarczy zajrzeć do danych Głównego Urzędu Statystycznego), albo czego za żadne skarby nie wolno było robić PiS, ale nie sądzę, żebym za wiele osób skłonił do zmiany przekonań. I nie chcę tego robić.
Chciałbym tylko zaproponować coś innego. Kiedy w końcu opadnie bitewny kurz i obecne elity władzy odejdą, nie robiąc sobie nawzajem krzywdy, my – Polacy zostaniemy, gdzie jesteśmy, w Polsce, Niemczech, na całym świecie i będziemy musieli ze sobą żyć. Słów raz wykrzyczanych cofnąć nie można, zerwane więzi pozszywać trudno, a politycy, po okresie „naparzania“, pójdą razem na wódkę, będą liczyć zarobione pieniążki. Jeśli ktoś ma inne zdanie, to, oczywiście, je szanuję, ale proszę sobie przypomnieć, co Platforma Obywatelska mówiła, obejmując władzę o rozliczeniu rządów PiS w latach 2005-2007. Skończyło się na próbie postawienia jednego Z. Ziobry przed Trybunałem Stanu i głosowaniu przeciw temu wnioskowi nawet przez część koalicji rządzącej. I odwrotnie, obecna władza miała rozliczyć ośmiolecie PO z PSL i nikt przed Trybunał Stanu nie trafił. Kruk krukowi oka nie wykole.
Tak więc drodzy Państwo, przyjmujmy poglądy innych – nawet te skrajne – do wiadomości, a jeśli już musimy artykułować głośno własne, to nie wpadajmy w przeświadczenie, że obrona swojego zdania jest rzeczą bezcenną. Jak powiedział 5 maja 1939 roku minister J. Beck: „… Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor „. Ja dokładam do tego równie ważną, jeśli nie ważniejszą – wolność. A jeśli ktoś mi powie, że w Polsce nie ma wolności, to radzę sobie przypomnieć czasy PRL, a młodszemu pokoleniu – spojrzenie na Białoruś. Żegnam się z czytelnikami literacko – do przeczytania.
Dariusz Foterek