Dlaczego feministki nienawidzą konkursu Miss France
To chyba jest ich hobby: co roku zaczynają od nowa. Po potępieniu hostess Tour de France, feministki zaatakowały Miss France, krytykując „seksistowski konkurs”, który instrumentalizuje kobiety. Dla tych, którzy lubią krótkie włosy i owłosione pachy, kobieca i elegancka sylwetka Miss France jest szokująca. Uświadomcie sobie: chęć podobania siẹ meżczyznom – co więcej może być bardziej reakcyjne?!
„Konkurs Miss France jest fundamentalnie seksistowski, jest częścią tradycji, która polega na kontrolowaniu wyglądu kobiet, a także ich zachowania”, wyjaśniała Fatima Benomar, członek Nous Tous, grupy stojącej za demonstracją przeciwko przemocy domowej, która odbyła się kilka tygodni temu w Paryżu. Mając takie poglądy przeciwko tradycji i wyglądzie kobiet, można logicznie wierzyć, że Fatima Benomar jest przeciwna muzułmańskim szalom. A jednak
nie! … Przeciwnie, ona tego broni.
Ponieważ feministki te są skrajnie lewicowe, wydaje im się, że ważniejsza dla nich jest walka z krajowym konkursem, który podkreśla piękno młodych kobiet, reprezentujących pewną francuską elegancję, niż atakowanie fundamentalizmu islamskiego… I jak to zrozumieć?. Pewnie same się w tym gubią… Ale nie można, przede wszystkim, powiedzieć im, że jest się mężczyzną, bo już nawet za to można być oskarżonym o „mansplaining”, koncepcję zrodzoną w Stanach Zjednoczonych i wykorzystywaną przez francuską sekretarz stanu ds. Kobiet, Marlène Schiappa, twierdzącą w rzeczywistości, że wyjaśnienie jakiegokolwiek problemu męsko-damskiego przez mężczyzn, jest z natury seksistowskie.
Precz wiec z konkursem Miss France. Niezależnie od wysiłków Sylvie Tellier (organizatorki), aby zapewnić festiwalowi powiew nowoczesności i zabawy. Na plakacie reklamującym go, twierdzi się, że uczestniczki nie są oceniane tylko po wyglądzie ciała ale też po ich osobowości, kulturze i dojrzałości. Jednak dla naszych drogich feministek to nie wystarczy.
Jedyne rozwiązanie, dla uratowania konkursu Miss France od jego reakcyjnych skłonności, znalazł dziennik Le Parisien. W październiku ubiegłego roku, jego dziennikarz zapytał Sylvie Tellier o możliwość zobaczenia w konkursie kandydata transseksualnego sugerując, że Francja musi nadrobić zaległości w kwestiach społecznych. Sylvie Tellier wyjaśniała jednak, że Francuzi „nie są jeszcze na to gotowi”, i że takie wybory nie miałyby szansy na ich przeprowadzenie”, ale gazeta wciąż głosiła w nagłówkach: „Wkrótce transseksualna Miss w wyborach Miss France”, „Przepisy nie zabraniają tego”.
Presja medialna i ideologiczna już istnieje. Co najważniejsze, że część Francuzów cieszy się z tego konkursu i co roku docenia nowe twarze, młode i ładne, starające się reprezentować Francję. Mniejszość „postępowych” działaczy jest zdecydowana sabotować ten konkurs, aby zdobyć jeszcze jeden instrument do ich absurdalnej propagandy. Ci radykalni egalitaryści zawsze będą mieli jednak problem: jak wybrać jedną Miss, nie „dyskryminując” wszystkich innych? Ach! Nieszczęście konkursów!.
FLC