ArchiwumHistoria

Niemieckie sądy po II wojnie światowej niezbyt …

Obecnie trwa proces Johanna Rehbogena, byłego esesmana i strażnika niemieckiego obozu KL Stutthof. Prokuratura zarzuca mężczyźnie współodpowiedzialność za zamordowanie, co najmniej 100 polskich, 77 rosyjskich i kilkuset żydowskich więźniów. Niedługa rozpocznie się jeszcze jeden proces. Tym razem strażnika z byłego obozu KL Mauthausen. Obydwaj oskarżeni mają dziś po 95 lat. Szkoda, że niemiecki wymiar sprawiedliwości zaczął ścigać takich zbrodniarzy zbyt późno.

Według różnych źródeł od 1950 roku, kiedy państwo RFN zaczęło ścigać i sądzić zbrodniarzy samodzielnie, skazano jedynie od niespełna 1 do ok. 4 proc. zarejestrowanych i poszukiwanych zbrodniarzy hitlerowskich. Z danych statystycznych wynika, że znakomita większość zbrodniarzy nie była nigdy sądzona przez niemiecki wymiar sprawiedliwości, a wielu z nich dożyło starości w spokoju i dobrobycie lub nadal żyje obok nas nie niepokojonych przez nikogo. Oto kilka przypadków zbrodniarzy wojennych, którzy mieli wygodne życie i doczekali spokojnej starości.

Klaas Carel Faber
Służył w wywiadzie SS na terenie Holandii i w 1940 zgłosił się dobrowolnie do Waffen SS. W 1944 roku został skazany na śmierć za morderstwa na setkach więźniów. Później karę zamieniono na dożywocie. W 1952 roku Faber uciekł z więzienia do Niemiec, gdzie do 2012 roku żył spokojnie w Inglostadt (Bawaria), choć wiedza na temat jego zbrodniczej przeszłości była ogólnie dostępna. Mimo wielu dowodów zebranych przez sąd holenderski, a także przez Centrum Szymona Wiesenthala (poszukuje zbrodniarzy wojennych) w 1957 roku sąd w Düsseldorfie odmówił wszczęcia postępowania przeciwko Faberowi, twierdząc, że nie posiada wystarczających dowodów jego winy.

Heinrich Boere
Także był członkiem Waffen SS. Zmarł w 2013 roku. Za popełnione zbrodnie holenderski sąd skazał go zaocznie na śmierć w 1949 roku, jednak później wyrok zmieniono na dożywotnie więzienie. Niemieckie władze odmówiły wydania go, uznając wyrok za nieprawidłowy.

Soren Kam
Duńczyk posiadający niemieckie obywatelstwo. Był kolaborantem i członkiem SS. To on jest odpowiedzialny za śmierć ponad setki działaczy ruchu oporu oraz deportacje kilkuset duńskich Żydów. Niemcy nie zgodziły się na jego deportację do Danii. Nie chciały też go sądzić u siebie. Nieosądzony zmarł w 2015 roku.

Samuel Kunz
Były strażnik niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu. Esesman ten spokojnie żył w Bonn. Zmarł w 2010 roku, zanim postawiono mu jakiekolwiek zarzuty.

Erna Wallisch
Była nadzorczyni SS w niemieckim obozie koncentracyjnym na Majdanku. Z zeznań więźniarek wynika, że była jedną z najbardziej sadystycznych strażniczek. Po zakończeniu wojny osiedliła się w Wiedniu. Została objęta programem pomocy dla nazistowskich przestępców udzielanej przez legalną niemiecką organizację Cicha Pomoc. W 1973 roku austriacka prokuratura wszczęła przeciwko niej śledztwo, ale nie znaleziono dowodów i w końcu sprawę umorzono.

Oskar Groening
Tak zwany księgowy z Auschwitz, którego zadaniem była selekcja rzeczy więźniów i pomordowanych oraz gromadzenie i podział ich pieniędzy, m.in. według walut. Po wojnie trafił do brytyjskiej niewoli. Później spokojnie pracował w hucie szkła w Niemczech. Dopiero w 2014 roku został oskarżony o współudział w zamordowaniu 300 tys. osób w okresie służby w Auschwitz-Birkenau. Zmarł w 2018 roku.

W 1976 roku przed sądem w Hamburgu stanęło sześciu członków załogi niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze. Wszystkich sześciu uniewinniono, bowiem w tamtym czasie niemiecki wymiar sprawiedliwości zbrodnie hitlerowskie traktował jak czyny kryminalne, w których trzeba bezspornie i ponad wszelką wątpliwość udowodnić oskarżonemu winę. A to zawsze było prawie niemożliwe.

Do 2011 roku niemieckie sądy uniewinniały byłych strażników lub pracowników obozów koncentracyjnych, ponieważ nie mogły im dowieść indywidualnej winy. Przełomem było skazanie w 2011 roku Johna Demjaniuka, strażnika z obozu w Sobiborze. Uznano go za winnego udziału w zamordowaniu ponad 28 tys. Żydów i skazano na pięć lat więzienia, mimo braku bezpośrednich dowodów jego osobistej winy. Wyrok w jego sprawie stworzył nową sytuację prawną, umożliwiającą działanie przeciwko pracującym w obozach funkcjonariuszom.

Waldemar Maszewski

Schreibe einen Kommentar

Deine E-Mail-Adresse wird nicht veröffentlicht. Erforderliche Felder sind mit * markiert