Laur olimpijski Kazimierza Wierzyńskiego
W 1927 roku ukazał się „Laur olimpijski” Kazimierza Wierzyńskiego. Tomik zgłoszono na IX olimpiadę w Amsterdamie. Konieczny był przekład na jeden z obowiązujących języków (francuski, angielski, niemiecki). Tłumaczenia na język niemiecki dokonał Joseph Heinz Mischel – dziennikarz i tłumacz literatury polskiej. Jednogłośnie werdyktem jury „Laur olimpijski” otrzymał złoty medal.
Nigdy jeszcze (ani wceśniej, ani później) tomik polskiego poety nie spotkał się z takim światowym rezonansem. Ukazały się tłumaczenia na: rosyjski, włoski, francuski, bułgarski, nowogrecki, hebrajski, japoński, łaciński i angielski. W kraju, gdzie wznawiano nagrodzony zbiór liryków, nazywano Kazimierza Wierzyńskiego najlepszym sportowcem wśród poetów. Uprawiał czynnie sport. Po latach wspominał: „Uprawiałem lekką atletykę, biegałem sto i dwieście metrów, próbowałem też dłuższych dystansów, ale najbardziej podobał mi się football”.
W latach 1926-1931 Kazimierz Wierzyński był redaktorem „Przeglądu Sportowego”. W „Laurze olimpijskim” znalazły się strofy poświęcone gwiazdom światowego sportu. Wiersz Nurami ukazuje fińskiego biegacza – zdobywcę 5 złotych medali w Paryżu – w ciagu jednego dnia (10 lipca 1924 odniósł on dwa zwycięstwa na 1500 i 5000 m). Biegał 55 razy, 53 razy zwyciężył. Nigdy nie podpisał czeku. Rodacy wystawili mu pomnik, tak jak w antycznej Olimpii stawiano posągi herosom stadionu.
Dwóch amerykańskich sprinterów (często występujących razem, lecz o różnych stylach biegu) przedstawił w Paddock i Porritt. „Jeden jest w pędzie maszyną, żywą, silną i młodą”. Pędzony emocjami zdobywa rozgłos „rzutem na taśmę” i fascynuje widzów na wszystkich stadionach świata. „Drugi jest samą szybkością, prawem ruchu, przyrody”. Fanfara na cześć Karola Hoffa rekordzisty skoku o tyczce przywołuje obraz norweskiego zawodnika, który pierwszy pokonał wysokość 4 m.
Jak Ikar wzbijał się wyżej i wyżej. „Jakie cię skrzydła wzbiły,/jakie pegazy powiozły,/ Że, jakby gołąb lekki,/ w powietrzu fikasz kozły?”. Match footballowy ukazuje na boisku bramkarza o magicznych rękach. Ricardo Zamora – zawodnik hiszpański – zaćmił sławą torreadorów. „Zamora wsparty w bramce o szczyt Pirenejów,/Piękniejszy niż Don Juan, obciśnięty w swetrze, /Jak dumny król, w chaosie center i wolejów, /Śledzi kulę świetlistą, prującą powietrze”. „(…)Jak pająk się nad dziuplą bramki rozcapierza, /Jak krzak wystrzela w niebo, człowiek-barykada”.
Bohaterem jednego z wierszy stał się Ernimio Spalla – włoski bokser. „(…) To silny człowiek, champion, mistrz i entuzjasta”. Odnosił sukcesy też jako aktor filmowy, śpiewak operowy i malarz.
Dziś nie pamięta się dawnych legend i ich wyczynów. Kazimierz Wierzyński utrwalił ich nazwiska w swoich wierszach. Dziś nie do pomyślenia jest brak kobiet w konkurencjach sportowych. Wystąpiły one po raz pierwszy na olimpiadzie w Amsterdamie. Tekst Panie na start emanuje urodą młodości, pięknem kobiecego ciała, pragnącego miłości i dojrzewającego do macierzyństwa.
W zbiorze „Laur olimpijski” mamy migawkowe zapisy wybranych konkurencji, mistrzowsko ukazujących ich rytm i dynamikę. Sugestywny wiersz 100 metrów ukazuje nogi zawodnika, czekające na strzał startera. „Każdy muskuł się zwinął w kłębek, jak sprężyna, /I na cięciwie ciała niecierpliwie drży, /Motor serca już w uszach walić mi zaczyna, /Gotowe! Starter, strzelać! Raz – dwa – trzy!”. Opis oddechu sprintera przedstawił poeta w trzech zwrotkach wiersza Oddech; płuca pospieszają głębokim wydechem „że niemal boli”. Powietrze „wpada w gardło, goni po żyłach, dudni głucho”. W Biegu na przełaj „(…)dwie nogi mnożą się w biegu, /i są już tysiącem (…)”.
Szybciej, wyżej, dalej to cele zawodników, by je osiągnąć walczą z ograniczeniami ciała. Wspomagani dyscypliną, siłą woli pragną osiągnąć najlepszy rezultat. Kazimierz Wierzyński pokazuje psychologiczną stronę sportu: samotność sportowca, marzenie o zwycięstwie jak również smak klęski. „Drobna garsteczka człowieka /w trudzie się wielkim przesila, /Z nóg setki kroków wyrzuca /I setki oddechów z płuc. /Na bieżni kręci się wkoło /wielka za milą mila, /Jakież olbrzymie zmęczenie/ trzeba na drodze tej zmóc?!”. Tak zaczyna się wiersz Spartanin. A jego zakończenie brzmi: (…) O, bracie , wielki zwycięzco, /czy tchu ci jeszcze wystarczy, /Chwiejesz się w nogach podcięty, /kołyszesz jak śmieszny bąk, /I padasz – padasz na bieżni, /na twardej, spartańskiej tarczy! /Zbyt ciężko na niej cię podnieść! /Zabrakło tysiąca rąk!”.
Uczestnicy igrzysk kreowani są na antycznych herosów. W Defiladzie atletów akcentuje się wolę, wysiłek i moc. „(…)My sławimy natchnienie, muskuły i przestrzeń, /Serce, co maratoński wytrzymuje bieg (…)”. (…) Z naszych mięśni wywodzi się , jak z logarytmu, /Wola w kleszczach zamknięta, wysiłek i moc.”
Teksty „Lauru olimpijskiego” nie podkreślają rywalizacji i współzawodnictwa. Promieniują apoteozą sprawności fizycznej i siły woli. Traktują walkę sportową jako akt osobistej wolności człowieka.