Rozmowa z uczestnikiem obrad „Okrągłego Stołu“!
Z uczestnikiem obrad „Okrągłego Stołu“ mecenasem Andrzejem Holmem z Mannheim rozmawiał Waldemar Maszewski.
Brał Pan udział w pierwszej rundzie obrad „Okrągłego Stołu“. Kogo Pan reprezentował?
Polonijnie jestem wiceprzewodniczącym Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech e.V.. Jest to największa organizacja dachowa w Niemczech, zajmująca się przede wszystkim sprawami nauczania języka polskiego jako języka ojczystego w systemie społecznym. W naszych stowarzyszeniach uczy się prawie 3.500 dzieci. Chrześcijańskie Centrum razem ze Związkiem Polaków w Niemczech, Polską Macierzą Szkolną, Kongresem Polonii w Niemczech wraz z FC Polonia z Berlina aktualnie tworzą „Porozumienie Organizacji Polskich w Niemczech”, które reprezentowały interesy Polonii podczas rozmów ze stroną niemiecką.
Jak ocenia Pan rozmowy i rezultat tych rozmów?
Ostatnie obrady „Okrągłego Stołu” były prowadzone w 2015. Po takim długim czasie aktualne rozmowy okazały się bardzo trudne. Już samo przygotowanie odbiegało od dotychczasowych standardów. Strona niemiecka chciała decydować o przedstawicielach obrad (nie zapraszając niektórych osób lub preferując wybrane przez siebie). Dlatego też większa część delegacji polonijnej w ogóle nie otrzymała zaproszeń lub dostała je na dzień przed spotkaniem. Jeszcze w dniu rozpoczęcia obrad nie wiadomo było czy one się odbędą. Podobne zachowanie było dla wszystkich zaskoczeniem, ponieważ w przeszłości żadna ze stron rządowych nie ingerowała w skład delegacji strony przeciwnej. Rozmowy jednak się odbyły, a delegację polonijną w pełni zaakceptowano. Same rozmowy okazały się burzliwe i myślę, że zaskoczyły stronę niemiecką. Przede wszystkim minister Szymon Szynkowski vel Sęk w sposób jasny i rzeczowy wskazał na brak ekwiwalentu w realizacji założeń traktatowych – niedotrzymywanie umów przez stronę niemiecką. Sformułowane zostały postulaty, którymi trzeba zająć podczas spotkań przedstawicieli Polonii z niemiecką stroną rządową. Postęp prac ma zostać skontrolowany podczas kolejnych obrad w listopadzie bieżącego roku.
Czy zostało podpisane konkretne porozumienie?
Na szczęście nie zostało podpisane żadne wspólne oświadczenie, ponieważ Polonia nie uzyskała żadnego pozytywnego wyniku, co było do przewidzenia. Teraz należy czekać na wyniki dalszych rozmów.
Czy strona niemiecka wypełnia należycie polsko-niemieckie traktaty w zakresie nauki języka polskiego?
Strona niemiecka nie podjęła żadnych kroków w kierunku realizacji założeń traktatowych. Istnieje wielka dysproporcja w finansowaniu oświaty polonijnej oraz mniejszości niemieckiej w Polsce. Uczeń należący do Mniejszości Niemieckiej w Polsce jest dofinansowany kwotą 1.000 €, polski uczeń w Niemczech nie otrzymuje nic. W niektórych krajach związkowych wprowadzono naukę języka polskiego w szkołach. Jest to jednak uzależnione od dobrej woli rządów i administracji każdego z 16 krajów związkowych, a np. w Bawarii lub Badenii-Wirtembergii, nie naucza się języka polskiego . Nie zapominajmy również o tym, że taka forma nauczania jest przede wszystkim realizacją dyrektyw europejskich, a więc zapisów prawnych, które nie mają nic do czynienia z traktatem. Przykład większości miast, w których jest prowadzone nauczania języka w szkołach pokazuje, że istnieją tam inne szkoły języka polskiego w systemie pozaszkolnym. Pokazuje to, że jedno nie zastąpi drugiego. Jeżeli chodzi o nauczanie w systemie pozaszkolnym, to nie ma żadnego finansowania ze strony niemieckiej, a więc tej, która zobowiązała się do tego podpisaniem traktatu. Jeżeli istnieje finansowanie, to wyłącznie na szczeblu lokalnym, co znowu nie ma nic do czynienia z Traktatem.
Czy niemiecki rząd nigdy nie finansował nauki języka polskiego w Niemczech?
Rząd niemiecki cały czas argumentuje, że nauczanie języka polskiego jest w kompetencji krajów związkowych i rząd federalny nie ma na nie wpływu. Na ciągle powracające pytanie, dlaczego rząd niemiecki podpisał traktat, wiedząc że nie będzie go realizować, nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Jest to tylko brak woli rządu niemieckiego który finansuje np. oświatę mniejszości narodowej Serbołużyczan i nauczanie języka niemieckiego w szkołach i przedszkolach dla uchodźców. Przy odpowiedniej woli politycznej można znaleźć drogę. Tej woli jednak nie było i dalej nie ma. Dlaczego tak jest, można tylko snuć przypuszczenia, ponieważ nie ma tutaj transparentności w rozmowach. Prawdopodobnie powodem jest strach przed utratą kontroli oraz wpływu na stowarzyszenia polonijne, które będą we własnym zakresie decydowały o środkach i ich przeznaczeniu, programie szkolnym itd. Możemy tu stronę niemiecka uspokoić. Stowarzyszenia polonijne nie są zagrożeniem dla ustroju prawnego w Niemczech, ponieważ nie „sieją” fundamentalizmu religijnego ani politycznego, a kontrola finansowa, tzn. czy środki zostały wydane docelowo, jest możliwa, co pokazuje rozliczanie niektórych ośrodków z dotacji z Senatu RP.
Jakie mogą być skutki braku odpowiedniego finansowania nauki języka polskiego? Jakie skutki to może mieć w przyszłości dla Polonii?
Skutkiem braku finansowania może być brak możliwości rozwoju nauki w systemie społecznym, co nie pozwoli na „dotarcie” do większej liczby dzieci i młodzieży. Regularne finansowanie ośrodków szkolnych pozwalałoby na stworzenie odpowiednich warunków lokalowych i pedagogicznych. Pozwoliłoby również na możliwość planowania godnego wynagradzania nauczycieli, którzy w większości za swoja ciężką i pełną oddania prace otrzymują tzw., grosze, które też nie są pewne. Ośrodki mogłyby również w większym zakresie finansować kursy i warsztaty dla polepszania jakości nauczania. Ponadto, regularne finansowanie dałoby możliwość do rozszerzenia ofert, np. o zajęcia dla dzieci przedszkolnych lub tych najmłodszych. Proszę zauważyć, że nauka języka jako języka ojczystego jest nie tylko przekazywaniem kompetencji językowych, ale również pomocą we wzrastaniu w tożsamości polskiej, jest nauką o jej kulturze, żywych tradycjach, historii, miłości do kraju pochodzenia lub pochodzenia rodziców. Chyba wszystkim są znane osoby, które w trzecim pokoleniu żyją w Niemczech, są jego obywatelami, ale kochają kraj swoich przodków. To oni są prawdziwymi ambasadorami Polski. Brak dalszego finansowania nie zniszczy nauczania, ale na pewno nie pomoże w podnoszeniu standardów.
Czy jest Pan optymistą jeśli chodzi o uzyskanie porozumienia ze stroną niemiecką w kwestii nauki języka polskiego?
Nie, o optymizmie nie może być mowy, szczególnie, że strona niemiecka już podczas obrad oświadczyła, że priorytetem rządu niemieckiego jest wyłącznie rozwój nauczania języka polskiego jako języka kraju pochodzenia w systemie szkolnym. Dla wszystkich uczestników delegacji polonijnej było jasne, że jej postulaty nie będą realizowane, ponieważ nie ma takiej woli politycznej. Strona niemiecka wykazała jednak wolę prowadzenia dalszych rozmów. Pozostaje wiec nadzieja, że tym razem uda się poprowadzić merytoryczną, partnerską rozmowę. Szczególnie, że strona polska skutecznie zawnioskowała kontynuacje rozmów już w listopadzie br. w celu sprawdzenia postępów.
Jak Pan ocenia działania polskiego rządu w obradach „Okrągłego Stołu“i działań na rzecz Polonii?
Już od dłuższego czasu „Porozumienie” prowadziło bardzo dobre i konstruktywne rozmowy ze stroną polską, a w szczególności z MSZ, Departamentem Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą oraz Ambasadą. Pozwoliło to na mocne przygotowanie merytoryczne. Podczas obrad minister Szymon Szynkowski vel Sęk, minister Paweł Szefernaker, minister Maciej Kopeć oraz ambasador Andrzej Przyłębski w sposób bardzo rzeczowy oraz mocny artykułowali interesy Polonii. Można spokojnie mówić o nowej jakości, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Ta nowa jakość widoczna jest w nacisku na podjęcie dalszych działań, a w szczególności kontrolowania podjętych kroków i realizacji założeń traktatowych. Daje to rzeczywiste poparcie dla Polonii w dalszych rozmowach ze stroną niemiecką. Bez tego poparcia Polonia nie miałaby żadnych realnych szans na realizacje postulatów.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Waldemar Maszewski