AktualneSpecials

„Nowe otwarcie przyjaznych relacji” – korzystne, ale nie dla Polski!

Piana agitacji w ustach tzw. opozycji pod wspólnym hasłem „odsunięcie PiS od władzy” (to wyrażenie jest bardziej kulturalne, w wypowiedziach publicznych brzmiało znacznie wulgarniej), jeszcze nie opadła. Setki drobnych ugrupowań w łonie opozycji dopiero zaczynają się dogadywać, a już rząd nad Szprewą oraz media niemieckie nie potrafią powstrzymać się od okrzyków: „Hurra! Wygraliśmy”.

Liczba mnoga tego czasownika „wygraliśmy” jest symbolem trwającej od dłuższego czasu w Niemczech i w Parlamencie Europejskim narracji: „to my obalimy rząd PiS”. Można było to dosłownie usłyszeć w wypowiedzi przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej Manfreda Webera, która ukazała się w FAZ 28 czerwca 2023 r. Weber stwierdził: „Jesteśmy jedyną siłą, która może zlikwidować PiS w Polsce”. Dodatkowo zaznaczył: „Niemiecka AfD, podobnie jak Le Pen we Francji czy PiS w Polsce, są dla nas przeciwnikami i będą przez nas zwalczane”. Szefowa KE Ursula von der Leyen podczas kongresu Europejskiej Partii Ludowej w Rotterdamie na początku czerwca ubiegłego roku, żegnając Tuska podczas jego odejścia z funkcji przewodniczącego, zapowiedziała: „Kiedy znów cię spotkamy, zobaczymy cię jako premiera”.

Radość lewicy

To życzenie, które można zrozumieć jako wydanie „rozkazu do wykonania”, przybrało realne formy 15 października tego roku. Przyczyny takiego stanu rzeczy są nam, Polakom, dobrze znane. W Niemczech zarówno rząd, jak i media mają charakter liberalno-lewicowy. Panuje tu od dłuższego czasu przekonanie, że jedyną przeszkodą dla przyjaznych relacji polsko-niemieckich był rząd Zjednoczonej Prawicy. Domaganie się spłaty wojennych odszkodowań przez ten rząd stanęło w opinii Niemców na przeszkodzie tej relacji. Teraz, po usunięciu tej przeszkody, można spodziewać się nowego otwarcia w relacjach Berlina z Warszawą oraz spolegliwości wobec Niemców nowego, przyszłego premiera Polski.

Teraz, wraz z nowo utworzonym rządem nad Wisłą, twierdzą autorzy tekstów, Europa stanie się ponownie znacznie bardziej zdolna do działania. Błędy Unii Europejskiej zostaną zaraz naprawione, bo: „Jeżeli opozycji w Polsce, jako największemu państwu UE w Europie Środkowo-Wschodniej, uda się przejąć władzę w Warszawie – a odpowiednie partie zapewne zrobią wszystko, by to osiągnąć – to Polska przestanie być częstym blokerem europejskich kompromisów. Polsko-węgierskie zwarcie szeregów przejdzie wówczas do historii” – powiedziała Johanna Herzing w „Deutschlandfunk” (21.10.2023).

Po podaniu ostatecznych wyników przez IPSOS, a nawet już w dniu wyborów o godzinie 12:00, wielka radość opanowała gazety niemieckie. Mimo że jeszcze nie wszystkie głosy były policzone, a pierwsze dane pokazywały procentualne zwycięstwo partii rządzącej (36,8%) – już hucznie ogłoszono zwycięstwo Donalda Tuska i jego grupy, która jeszcze wcale (do dzisiaj) nie jest koalicją.

Przyczyny

Przyczyny zaplanowanego i wymarzonego przez Niemców odsunięcia PiS-u od władzy były dla mediów jasne, np.:

„Partia rządząca w Polsce miała niewiele do zaoferowania w kampanii wyborczej poza nienawiścią i podsycaniem strachu. Strachu przed wszystkim: przed obcokrajowcami i migrantami, Niemcami, Rosją, Europą, zmianami i przyszłością. Partia rządząca polegała na swoim podstawowym elektoracie i, co fatalne, na politycznym braku zainteresowania.
PiS dosłownie zignorował fakt, że istnieje silne pragnienie wyraźnej zmiany kursu. Dwie ogromne demonstracje opozycji w okresie poprzedzającym wybory były ledwie wspomniane w kontrolowanym przez rząd i przez lata groteskowym programie państwowych mediów.

Prawo i Sprawiedliwość (PiS) stało się ofiarą swojego wypaczonego światopoglądu i agitacji. Młodzi wyborcy zostali przez PiS jedynie zniechęceni, a jednocześnie niechcący upolitycznieni.

Sumę win przegranej partii wyrażono w tym zdaniu: „Praworządność została całkowicie podważona, państwowe media zostały przekształcone w narzędzia propagandy, wyhodowano ogromny nepotyzm, grupy społeczne zostały zmarginalizowane i dyskryminowane. Kiedy myśli się o kobietach i sztywnym prawie aborcyjnym, nie jest przesadą stwierdzenie, że ich życie było zagrożone”.

We wszystkich wypowiedziach medialnych Donald Tusk jest ukazywany jako ofiara nienawiści ze strony obozu rządzącego, jest narażony na zaciekłe ataki i oszczerstwa ze strony PiS, a szczególnie państwowej telewizji TVP. Na jego temat brakuje dziennikarzom słów podziwu. Program jego partii jest gloryfikowany jako powrót Polski do prawa UE i praworządności, jest przeciwieństwem pisowskiego prawicowego populizmu i autokratycznych tendencji. Podczas wizyty w Polsce i na Litwie (29 lipca 2022), o szefie rządzącej partii Jarosławie Kaczyńskim tak się wypowiedział szef niemieckiej opozycyjnej partii Chrześcijańskich Demokratów (CDU) Friedrich Merz: „Kaczyński jest być może najważniejszym politykiem w kraju, ale tragicznie utknął w przeszłości i nie może dokonać skoku w przyszłość”.

Ten „skok w przyszłość” według Niemców to impuls do przygotowania i wprowadzenia w życie nowego traktatu unijnego, który ma pomóc scentralizować Unię (i w konsekwencji ograniczyć kompetencje poszczególnych państw). Został on najpierw zaproponowany przez ekspertów niemiecko-francuskich, później w dużym stopniu powtórzony w propozycji Parlamentu Europejskiego, grup przedstawicieli liberalno-lewicowych frakcji. Zmierza on do przekazania jeszcze większej władzy nad Unią Europejską Niemcom (i Francuzom), jest realizowany poprzez promowanie centralizacji uprawnień, czyli przenoszenie ich z poziomu narodowego na europejski, a także przez jednoczesne wzmocnienie władzy Paryża i Berlina w instytucjach międzyrządowych. Jedną z propozycji zmiany traktatu jest przymus przynależności do strefy euro, przeniesienie polityki klimatycznej jako wyłącznej kompetencji Unii Europejskiej oraz potężna ofensywa ideologiczna, promująca lewicowe wartości, równość gender, również prawa mniejszości seksualnych w debacie publicznej, upowszechnianie idei gender w systemie edukacyjnym, który ma stać się kompetencją dzieloną między UE i państwami.

Co teraz?

Wiele zmian, które są niekorzystne z punktu widzenia małych i średnich państw, ich suwerenności i wpływu na decyzje. Są też niekorzystne dla obywateli mających chadeckie czy konserwatywne poglądy, jak w naszej Polsce. Dla takich jak my, w Unii Europejskiej już nie będzie miejsca.

Niemcy oczekują, że dla takiej rewizji traktatów zapali się zielone światło po wygranej „ich” polityka, Donalda Tuska. Liczą na zamiecenie pod dywan tematu reparacji wojennych, na rezygnację przez nowy polski rząd z różnych projektów infrastrukturalnych, takich jak zagospodarowanie i udrożnienie Odry, Centralny Port Komunikacyjny (CPK), budowa elektrowni atomowych i wiele innych inicjatyw gospodarczych, które służą wzrostowi dobrobytu naszej Ojczyzny.

Widać jak na dłoni, że to „nowe otwarcie przyjaznych relacji” z wkrótce rządzących Polską, które tak bardzo cieszy Niemców, jest dla nich korzystne, ale naszym kosztem.

Maria Legiec

Schreibe einen Kommentar

Deine E-Mail-Adresse wird nicht veröffentlicht. Erforderliche Felder sind mit * markiert